Antoni Dudek Antoni Dudek
911
BLOG

Historia IPN (cz. 3): Narodziny

Antoni Dudek Antoni Dudek Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

 

Dziś kolejny fragment mojej najnowszej książki „Instytut. Osobista historia IPN”, która właśnie trafia do księgarń. Tym razem zaczerpnięty z rozdziału II „Narodziny”
 
Kolejnym kandydatem do funkcji prezesa IPN okazał się poseł AWS Marek Biernacki. Jak jednak wspomina Andrzej Grajewski „na skutek notorycznego bałaganu w AWS z posłem Biernackim jednocześnie rozmawiano jako z potencjalnym kandydatem na prezesa Instytutu oraz oferowano mu tekę ministra spraw wewnętrznych i administracji. On sam także nie był zdecydowany, jakiego ma dokonać wyboru. Sprawę rozstrzygnął premier Buzek, który kategorycznie zażądał, aby poseł Biernacki wywiązał się z wcześniejszych ustaleń i został ministrem w jego rządzie. Oznaczało to jednak, że wysiłek kolejnych tygodni rozmów i negocjacji został zmarnowany”. Krok naprzód uczyniono dopiero 26 kwietnia 2000 r., kiedy Grajewski wraz Marianem Krzaklewskim i Andrzejem Szkaradkiem rozpoczęli rozmowy z senatorem, prof. Leonem Kieresem. Ponieważ jednak Kieres nie od razu wyraził zgodę, Grajewski równolegle prowadził rozmowy z innym profesorem prawa, Andrzejem Zollem, którego jednak władze UW widziały w roli Rzecznika Praw Obywatelskich. Sam Kieres, odpowiadając w jednym z wywiadów na pytanie, kto wymyślił jego kandydaturę stwierdził: „Chyba pani marszałek Alicja Grześkowiak. Ona mnie zagadnęła raz i drugi. Też odmówiłem. Potem były rozmowy z Marianem Krzaklewskim, Andrzejem Szkaradkiem, Jerzym Buzkiem. Tłumaczyłem im, że nie jestem historykiem czy archiwistą, ale prawnikiem, a oni przekonywali mnie, że jak się nie zgodzę, to Instytut nie powstanie. (…) Nadajesz się - powtarzali - dasz sobie radę, jesteś powszechnie akceptowany i jak odmówisz, to do końca życia będziesz żyć z problemem, że przez ciebie nie powstała tak ważna dla Polski instytucja. A Marian Krzaklewski oświadczył: - Tego wymaga od pana polska racja stanu. I co miałem robić? Zgodziłem się”. W innym wywiadzie Kieres określił nawet zaskakująco dokładnie moment, w którym wyraził tę zgodę: miał to być wtorek, 9 maja 2000 r., tuż po godzinie 23.00. Z kolei w relacji Andrzeja Szkaradka sprawy miały wyglądać następująco: „To ja i Marian Krzaklewski wymyśliliśmy Kieresa jako kandydata na prezesa IPN. Przed jednym z posiedzeń Senatu podeszła do niego delegacja: Krzaklewski, Buzek, Grześkowiak, Szkaradek. Krzaklewski rzucił: - Leon, racja stanu cię potrzebuje. Kieres nawet nie drgnął”.
Po przekonaniu niezdecydowanego senatora, Krzaklewski zdołał też doprowadzić do zawarcia nieformalnego układu personalnego z kierownictwem UW, na mocy którego Zoll miał zostać Rzecznikiem Praw Obywatelskich, natomiast Kieres prezesem IPN. Z kolei Grajewski uzyskał wstępną deklarację poparcia dla Kieresa ze strony PSL, co stwarzało szansę na zgromadzenie 3/5 głosów. Warto jednak przypomnieć, że ustalenia te miały miejsce w ostatnich dniach istnienia koalicji rządowej AWS-UW i jej rozpad, który nastąpił na przełomie maja i czerwca 2000 r. potencjalnie mógł pogrzebać kandydaturę Kieresa, 17 maja oficjalnie wysuniętego przez Kolegium większością ośmiu głosów przy dwóch wstrzymujących się. A jednak to warunki stawiane przez kierownictwo PSL okazały się największym problemem na drodze Kieresa do prezesury. 7 czerwca ludowcy zażądali, by prezes IPN obsadził ich kandydatami stanowisko wiceprezesa oraz trzech dyrektorów oddziałów. Kieres miał zaakceptować ten warunek, ale nazajutrz – w dniu, w którym miano głosować jego kandydaturę – kierownictwo PSL zażądało, by potwierdził on swą deklarację w tej sprawie na piśmie. Na to profesor nie chciał się zgodzić, słusznie uznając, że potwierdziłby swoim podpisem wstydliwą praktykę, będącą skądinąd szeroko stosowaną regułą polskiego (i nie tylko polskiego) życia politycznego. Ten decydujący dla powstania IPN moment następująco opisał w swojej relacji Andrzej Grajewski:
„Na godzinę przed głosowaniem w gabinecie Mariana Krzaklewskiego spotkali się Jarosław Kalinowski i Marek Sawicki z PSL, poseł Andrzej Szkaradek, prof. Leon Kieres oraz przewodniczący Kolegium. Żadna ze stron nie chciała ustąpić. Wówczas przewodniczący Grajewski przypomniał marszałkowi Kalinowskiemu, że niedawno w czasie uroczystości pochówku w Poznaniu doczesnych szczątków premiera Stanisława Mikołajczyka obiecywał rozliczenie zbrodni popełnionych na ludowcach po 1945 r. Teraz pojawiła się taka szansa i nie może być ona zaprzepaszczona na skutek zupełnie błahej kwestii, argumentował Grajewski. Zapanowała cisza. – Więc co robimy, zapytał Kalinowski. – Idziemy na salę i głosujemy, a prof. Kieres zobowiązań z pewnością dotrzyma, powiedział przewodniczący Kolegium i były to ostatnie słowa tego spotkania, gdyż rozległy się już dzwonki, wzywające posłów na głosowanie”.
Ludowcy dali się przekonać Grajewskiemu i w głosowaniu 8 czerwca zapewnili Kieresowi wraz posłami AWS, UW oraz większości małych kół prawicowych aż 279 głosów, co przy 420 posłach uczestniczących w głosowaniu oznaczało nadwyżkę 27 głosów powyżej wymaganej większości 3/5. Większość posłów klubu SLD wstrzymała się od głosu (122), a przeciwko kandydaturze wrocławskiego profesora zagłosowało jedynie 15 z nich. Jedynym posłem prawicy, który zagłosował wówczas przeciwko Kieresowi był Ludwik Dorn, natomiast wstrzymali się Antoni Macierewicz i Jan Olszewski. Wypada podkreślić, że posłowie AWS i UW zagłosowali w tej sprawie zgodnie, mimo, że tego samego dnia prezydent Kwaśniewski przyjął dymisje trzech pierwszych ministrów z UW, w tym lidera tej partii Leszka Balcerowicza, co ostatecznie przypieczętowało rozpad koalicji. Układ Kieres za Zolla pozostał jednak w mocy i tego samego dnia nowym Rzecznikiem Praw Obywatelskich wybrano prof. Andrzeja Zolla.
Decyzja Sejmu została już bez problemów zatwierdzona przez Senat, a 30 czerwca 2000 r. prof. Leon Kieres złożył ślubowanie. W ten sposób, zapoczątkowana półtora roku wcześniej pierwsza faza tworzenia IPN, została pomyślnie zakończona. Z chwilą zaprzysiężenia prezesa Instytut powstał w sensie formalno-prawnym, ale w rzeczywistości jego budowa miała się dopiero rozpocząć. „To typowy profesor. Dzieli włos na czworo. Oni go tam zadepczą” – skomentował wybór Kieresa Władysław Frasyniuk i przyszłość miała potwierdzić trafność tej prognozy, z zastrzeżeniem jednak, że tożsamość „onych” wydaje się także po latach sprawą mocno dyskusyjną.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura