Antoni Dudek Antoni Dudek
7072
BLOG

Jak wykończyć IPN?

Antoni Dudek Antoni Dudek Polityka Obserwuj notkę 70

Głowiono się nad tym przez lata zarówno w siedzibie redakcji pewnej znanej gazety, jak i w kierownictwie niegdyś potężnej partii politycznej, która ostatnio wysmażyła nawet projekt ustawy na ten temat. W rzeczywistości jednak najskuteczniejsi okazali się anonimowi urzędnicy z Ministerstwa Skarbu, którzy po cichu wymierzyli IPN najsilniejszy cios w jego dotychczasowej historii. Pisze o tym dzisiejsza „Rzeczpospolita”.

Na czym ów cios polega?  Na sprzedaży siedziby centrali Instytutu prywatnemu inwestorowi w ramach prywatyzacji „Ruchu”, która zakończyła się ostatecznie w ubiegłym roku. IPN wprowadził się do budynku przy ul. Towarowej w Warszawie w 2001 r., gdy „Ruch” był spółką skarbu państwa. Przez kolejne dziewięć lat zarówno Leon Kieres, jak i Janusz Kurtyka bezskutecznie próbowali nakłonić kolejnych ministrów skarbu do znalezienia nieruchomości, którą „Ruch” otrzymałby w ramach rekompensaty za budynek przy Towarowej, co umożliwiłoby Instytutowi ustanowienie tzw. trwałego zarządu. W sprawę zaangażowany też został warszawski magistrat, który podobno nawet przedstawił propozycje konkretnych nieruchomości.
 
Lata mijały, a w budynek przy Towarowej zainwestowano niestety sporo dużo publicznych pieniędzy, co jak się okazuje było dowodem nadmiernego optymizmu zarówno Kieresa, jak i Kurtyki. Stworzono w nim m.in. unikalną infrastrukturę umożliwiającą odczytywanie i konserwację akt, rozbudowaną sieć komputerową, a także specjalne pomieszczenia w których odczytuje się dane zachowane jedynie na nośnikach magnetycznych z czasów PRL. Tego wszystkiego, inaczej niż urzędników i ich biurek, nie da się przenieść z dnia na dzień, do innego budynku. A nawet gdyby można było, to i tak nie ma za co, bo po ostatnich cięciach budżetu dokonanych w dwóch ratach w Sejmie, IPN nie stać na wynajęcie budynku nawet pod Warszawą.
 
Sprawa ta niestety przypomina historię biurowca zbudowanego przed laty na ul. Szucha, tuż obok siedziby MSZ. Ktoś wydał zgodę na jego lokalizację, ktoś inny pozwolił go zbudować i dopiero gdy budynek był na ukończeniu i pojawiły się oferty wynajmu, zauważono, że najbardziej zainteresowani będą nim agenci obcych wywiadów, zyskujący niepowtarzalną okazję zainstalowania w nim nowoczesnej aparatury podsłuchującej naszych dyplomatów. Dopiero gdy wokół sprawy zrobiło się głośno, skarb państwa wykupił dla MSZ - za kwotę znacznie przewyższającą cenę działki i koszty budowy – ultranowoczesny gmach trafnie nazwany przez media „szpiegowcem”. Rzeczpospolita straciła na tym sporo pieniędzy, MSZ zyskał budynek pasujący do swej dotychczasowej siedziby jak wół do karety, najlepiej zaś wyszedł nad tym inwestor, który gmach postawił.
 
Obawiam się, że w przypadku IPN finał może być znacznie gorszy. W końcu sensu istnienia MSZ nikt nie kwestionuje… W każdym razie urzędnicy państwowi, którzy doprowadzili do sytuacji w której prywatyzuje się publiczną nieruchomość nie rozwiązując sprawy użytkującego go państwowego urzędu, z pewnością pozostaną anonimowi. Tak samo jak anonimowi pozostali ci, którzy dopuścili do budowy „szpiegowca”.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka